Polacy żyją historią. Polacy nie żyją (w większości) architekturą. Z koniunkcji tych dwóch prawd rodzą się niekiedy upiory. Weźmy choćby dla przykładu taki Poznań.O budowanym w centrum miasta Zamku Przemysła było już głośno. Dumnie pnie swe mury ku chmurom ku uciesze jednych, a bezradnej rozpaczy innych. Przypomnę to architektoniczne staro-nowe dziwactwo, które jest dzieckiem fantazji architekta i nijak ma się do historycznej wiarygodności czasów Przemysła:
Cóż więc się dziwić prywatnym poznańskim inwestorom, którzy postanowi iść w ślady ojców grodu. Oto dumna odpowiedź prywatnej inicjatywy zlokalizowana w Poznaniu-Dębinie przy zjeździe z autostrady (dziękuję panu Dariuszowi Strzeleckiemu za podesłanie zdjęcia): To już nie jeden, a dwa zamki. Ba, prawdziwe warownie! Oryginanie, mauretańsko-romańsko-renesansowe! A może i jeszcze by się coś znalazło. Hotele to czy knajpy? Nieważne. Liczy się efekt. Rzeczywiście piorunujący!
P.S. Nie, żebym miał coś przeciw Poznaniowi. Wręcz przeciwnie – darzę miasto wielką sympatią. Nie moja wina, że akurat ten przykład napatoczył się z wielkopolskiego grodu.
22 lutego o godz. 14:56 29
Panie Redaktorze,
przedstawione na zdjęciu zamki straszą już kilkanaście (!?) lat. Kto dal (ciala) dając pozwolenie na budowę ? Nie wiadomo. Zamek Przemyslawa który rośnie b. szybko upodobni Poznań do Grazu – hehe.
Ja natomiast chcialbym się dowiedzieć jak wygląda dalsze postępowanie w sprawie bezprawnego wyburzenia willi „Julisin”* w Konstancinie. Rzadko która willa w tym miejscu miala taka historie i skończyla tak tragicznie !
Proponuję wywiad z architektem – Anatolem Kuczyńskim ->
http://www.aasc.brek.pl/index.html
który mówiąc o tym zabytku określil jego stan jako „gnój” jak i z „inwestorem” Marianem Sadowskim z Konstancin Real Estate Management (symptomatyczne że najwięksi grandziarze wybierają obcobrzmiące nazwy dla swoich geszeftów) ->
Pozdrawiam ciekaw następnego wpisu na blogu !!!!!
*Opis willi znaleziony w prasie :
· Poznaniak Pisze:
9 października 2008 at 10:04
Gwoli ścisłości, willa jest ostatnim dziełem pośmiertnym prof. Przybylskiego. Została zrealizowana z niezwykłą dbałością o każdy szczegół architektoniczny. Jej elewację od ogrodu różanego obłożono martwicą ojcowską (ciekawe co stało się z nią w trakcie rozbiórki)-reszta elewacji została wykończona świetną cegłą klinkierową z pobliskiej cegielni w Chylicach. Przyjaciel profesora – Lubelski wykonał śliczną miniaturową rzeżbę w stylu art deco, przedstawiającą delfina – wieńczyła ona mały zdroik wykonany z piaskowca. Niestety zginęła jeszcze przed rozbiórką,Kraty okienne jak i balustrady stanowiły okaz świetnego rzemiosła artystycznego. Dzisiaj jako samodzielne przedmioty – posiadają wielką wartość artystyczną – zwłaszcza, iż wykonano je w stylu art deco. Okucia metalowe do domu wykonała znana warszawska firma braci Lubert, okładziny na kominki stanowił alabaster, granit z Janowa Wołyńskiego i czarny bazalt. Willa była synonimem luksusu – Pan domu Gustaw Wartheim posiadał świetny gust – no i wielkie pieniądze. Wszak był wiceprezesem Państwowej Fabryki Amunicji “Pocisk” mieszczącej się na Pradze. W realizacji artystycznych zamierzeń pomagała mu żona Janina Kramsztykowa – zamęczona przez hitlerowców w grudniu 1939roku.
We wrześniu 1939 roku podczas jednego z nalotów na Konstancin, w piwnicy domu, a konkretnie pomieszczeniu klubowym schronienie znalazła Monika Żeromska z matką. Zostało to zresztą opisane w pamiętnikach.
Sam dom posiadał świetna dokumentację ikonograficzną oraz opis zamieszczony w miesięczniku Arkady w 1938 roku.
Widać dom nie miał jednak szczęścia – w czasie okupacji stanowił rezydencję gubernatora dystryktu warszawskiego, a po wojnie siedzibę Bieruta. Potem zamieniono go na dom dziecka. Ale jeszcze przed dwoma latami można było we wnętrzu podziwiać oryginalne dębowe parkiety, pokój muzyczny w dużym salonie, świetnie zachowane sztukaterie geometryczne, drzwi, klamki, kraty – słowem w pełni zachowane wyposażenie luksusowego domu z lat 30 XX wieku.
Dziwi jedna fakt, że obiekt będący w dobrym stanie(konstrukcja betonowa) – będący jednym z ostatnich zachowanych dzieł profesora, został rozebrany. Widać komuś bardzo na tym zależało – dom wszak na warunki Konstancina był mały i zapewne nie posiadał tego co powinna mieć współczesna rezydencja.
22 lutego o godz. 15:23 31
Z tekstu pańskiego wpisu domyślam się, że nie czytał Pan tekstu w Gazecie Stołecznej sprzed kilku dni. Śledztwo już się skończyło i prokuratora oddała sprawę do sądu. I oby się tam nie przeleżała. Nie jestem pewien, ale to chyba precedensowa sytuacja i trzymam kciuki za jej jak najszybszy finał, bo może być nieocenioną przestrogą dla innych pseudo-inwestorów. A swoją drogą, czy takiemu architektowi nie należałoby zawiesić prawa do wykonywania zawodu, tak jak to się robi z lekarzami, adwokatami i innym zawodami korporacyjnymi? Gdzie sąd zawodowy, gdzie etyka? Jak, będąc skończonym architektem, można świadomie wspierać taki budowlany rozbój?
22 lutego o godz. 15:47 32
Faktycznie. Nijakość i bylejakość nas zalewa.
Świetny blog! Pozdrawiam i życzę jego długiej działalności!
22 lutego o godz. 16:47 34
Dziękuję za wpis – o zawieszeniu (w prawach wykonywania zawodu) p. Anatola Kuczyńskiego też pomyślalem czytając o losie willi. Opisywala ją min. „Gazeta Polska” ! O wiele więcej szczęścia miala willa fabrykanta niemieckiego fabrykanta Franka w miejscowości Caputh pod Berlinem. Zaprojektowana przez syna psychoterapeuty Zygmunta Freuda – Ernesta Ludwiga Freuda willa byla podobnie jak „Julisin” modernistyczną rezydencją, po wojnie przez krótki czas siedziba rosyjskiego komendanta, potem przedszkolem i stala parę lat pusta niszczejąc – odwiedzana przez milosników architektury i nie tylko. Jedni zabrali kinkiety ze ściany zewnętrznej inni robili zdjęcia podejrzewając ze zabytek obróci się w ruinę jako że wg. informacji które wtedy uzyskalem trudno bylo znaleść kupca. O dziwo – znaleziono i willa wraz z domkiem ogrodnika i garażem stoi dziś pośrodku zaprojektowanego ogrodu. Rewelacja którą byla ogromna szyba opuszczana specjalnym mechanizmem w podlogę i otwierająca salon w stronę jeziora Caputh dziala ! Szkoda że „Julisin” którego nie doczekal się takich inwestorów jak Villa Frank – i Bogu dzięki że Villa Frank nie byla w zasięgu ręki tandeciarzy z „Konstancin Real Estate Management” i Anatola Kuczyńskiego ! Ciekaw jestem finalu sprawy jednak obserwują polski wymiar sprawiedliwości skończy się na niczym. Parę tygodni temu pisalem do Urzędu Ochrony Zabytków i Rzecznika Policji apel o otoczenie ochroną zabytkowej rzezby która stoi w parku kiepsko pilnowanej instytucji. Rzezba ta autorstwa znanego niemieckiego rzezbiarza może stać sie ofiarą wandali względnie „wyjechać” do Niemiec jak „Glowa ogrodnika” dluta Adolfo Wildta w parku w Dylewie….. I co? G…o !
Villa Frank w internecie (niestety brak zdjęć wnetrz jakie niedawno byly w interncie) :
http://www.tokbau.de/villa_frank_bei_potsdam.html
23 lutego o godz. 15:21 43
Julisin to bardzo ciekawy przypadek, bo inwestor dostał od wojewódzkiej konserwator zabytków, podtrzymany przez ministra kultury, NAKAZ odbudowania tej willi. I oby to było przestrogą dla wszystkich potencjalnych burzycieli, bo oczywiście wartość odbudowanej od zera willi już zbyt duża nie będzie.
22 marca o godz. 14:26 212
Sledze losy Julisina od momentu zburzenia willi w Konstancinie. Wandalizm bez granic i głupota. Nie wiem czy uda sie Julisin odbudować w takim stanie w jakim był. Tam każdy szczegół był wypieszczony i dokładnie zaplanowany. Niestety nie udało mi się obejrzeć willi wewnątrz, znam ja ze zdjęć które się zachowały w rodzinie Wertheimow.
3 lipca o godz. 14:35 646
Polecam wybrać się kiedyś na debatę w Poznaniu dot. budowy zamku (no teraz to już może trochę po obiedzie..) albo wykład pana Trybusia, w którym często omawiane są takie potworki różne tego typu budowane w Polsce, zdarza się także, że na sali znajdzie się kilku zagorzałych zwolenników odbudowywania zamków i innych budowli na wzór dawnych. Pod koniec gdy można zadawać pytania rozpoczyna się zwykle ostra dyskusja z nimi, wtedy to dopiero jest jazda.. 😀 W każdym razie, można wtedy w 100% poznać ich absurdalny sposób myślenia w tej kwestii.
Na wykładach tych często próbowaliśmy dojść, skąd się bierze u Polaków ta chęć odbudowywania, dlaczego nie chcemy budować tylko i wyłącznie na miarę naszych czasów.. zadawaliśmy sobie te pytania i szukaliśmy odpowiedzi.. powodów/ pomysłów może być naprawdę sporo.. dlatego polecam śledzić ten wątek, gdyż sądząc po nastawieniu ludzi, niestety Zamek Przemysła nie jest ostatnim zamkiem jaki zostanie odbudowany w Polsce..