Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Wrzask w przestrzeni - Piotr Sarzyński o pięknie i brzydocie przestrzeni publicznej Wrzask w przestrzeni - Piotr Sarzyński o pięknie i brzydocie przestrzeni publicznej Wrzask w przestrzeni - Piotr Sarzyński o pięknie i brzydocie przestrzeni publicznej

2.03.2012
piątek

Bo mnie się marzy kurna chata…

2 marca 2012, piątek,

Koło Kochających Kurne Chaty. Nie brzmi uroczo? Miejsce działania: Wisła i okolice. Cel: obrona krajobrazu kulturowego, ze szczególnym uwzględnieniem starych chat.  Inicjatywa lokalna, skromna, ale z paru powodów godna uwagi. Zacznijmy jednak od pokazania, w czym członkinie i członkowie Koła się tak kochają:

Pokazana wyżej chata jest już na granicy dalszej egzystencji. Przetrwała ponad sto trzydzieści (!) lat. I bez światłego inwestora nie postoi zbyt długo. Niestety, inwestorów brak. A jeśli są (lokalni, niezamożni dotychczasowi właściciele), to często „ratują” swoje domostwa w sposób niewyszukany, doraźny,  rzec by można bliski improwizacji – tu jakieś deski, tam kawał papy lub blachy… Jak choćby tak:

Ale bywają też adaptacje udane, zachowujące to, co ważne. Oto przykład:

Niestety, coraz częściej inwestorzy wolą stawiać domy od podstaw. I udają wówczas, że naśladują przeszłość, ba udają nawet, że to belki świerkowe!!!

Polski krajobraz kulturowy poprawiać można na różne sposoby. Od góry – mądrymi przepisami, ustawami, rozporządzeniami. Gdzieś po środku – działaniami samorządów, stowarzyszeń zawodowych itd. Ale też od samego dołu – takimi właśnie inicjatywami, jak Koło Kochających Kurne Chaty. Sformułowało ono cały cykl postulatów, z którymi wędruje teraz od starosty do burmistrza. Nie, na zasadzie „coś trzeba  z tym zrobić!!!”, ale z konkretnymi sprawami: stworzenie rejestru najbardziej wartościowych obiektów, uporządkowanie wybranych posesji, różne działania edukacyjne i promocyjne, wytyczenie trasy spacerowej itd. itp. Czyli z takimi, które przy odrobinie dobrej woli i odrobinie pieniędzy, da się zrealizować.

Oczywiście, że mądre prawo jest w stanie załatwić wiele spraw w skali globalnej. Ale takie tysiąc Kół w tysiącu wsi i miasteczek, razem potrafi także bardzo dużo. Dlatego nie lekceważyłbym tego typu przedsięwzięć. Bo stoi za nimi prawdziwe społeczne zaangażowanie i dobra energia.

Wszystkie fotografie: dzięki uprzejmości Koła Kochających Kurne Chaty.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 8

Dodaj komentarz »
  1. Panie Piotrze,
    ja nie na temat do powyższego wpisu, ale przeczytałam dziś dwa artykuły i oba pozwalają mieć nadzieję, że zaczyna dziać się coś dobrego. Oto przykłady z Poznania i Wrocławia:

    http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36036,11269258,Architekci__Skonczmy_z_landrynkami_na_fasadach_.html?as=1&startsz=x

    http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,9808376,Akcja_L_U_C_a_przeciwko_szpetocie__czyli_cud_na_wroclawskim.html

    Pozdrawiam 🙂

  2. „Pokolorowane” odnowione bloki uznałem kiedyś za jedną z piętnastu największych szpetot kraju. Ciszę się, że wreszcie rośnie ruch sprzeciwu przeciw temu fenomenowi wywodzącemu się z estetycznych preferencji kierowników działów remontów polskich spółdzielni mieszkaniowych. Pan Miecio lub Pani Zuzia (przepraszam nosicieli owych imion – wybór przypadkowy) z biura decydują, co mają przez następne 20 lat oglądać tysiące ludzi mieszkających lub przemieszczających się w pobliżu. A władze miast jak zwykle nie widzą problemu.

  3. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  4. Po raz pierwszy się z Panem nie zgodzę Gospodarzu.
    Remontowanie kurnej chaty jest groteskowe. Jej miejsce jest w skansenie. Nie mam nic przeciwko inspiracjom „kurną chatą”, zarówno jeśli chodzi o funkcje, prawdziwy kontakt z naturą, skromność, ekologiczność choćby przez wykorzystywaną powierzchnię. Takie współczesne kurne chaty można stawiać na nieuzbrojonym terenie fantastyczna forma letniska, czy zimowiska, ale projekt na wskroś współczesny powinien być.

  5. Po chwili zastanowienia, muszę się trochę wycofać, da się.
    Tylko trzeba dużego wyczucia smaku i odwagi, broń boże delikatności w uwspółcześnianiu.
    Taką wizje koszmarną uratowania miałem, że aż napisałem co wyżej:)

  6. ST44, dziękuję 🙂

  7. Ja zaczynam swoją małą batalię. Pochwalę się! ratuję młyn zabytkowy. Chciałem go pierwotnie przerobić na loft i usunąć część wyposażenia, ale po porządkach uznałem że nie ruszę w nim ani jednego stałego elementu. Dziś otrzymałem pismo z gminy. W skrócie ” Nie możesz tam nic zrobić! możesz patrzeć jak niszczeje! sic!” , wg. MPZP „teren zalewowy”. To niby gdzie ma być młyn wodny? Mniejszy kłopot jeśli się rozpadnie! – tak to zrozumiałem.
    Zastanawiam się jak uratować ten obiekt, jeśli brakuje zrozumienia. Najbardziej rozbroił mnie tekst urzędnika! ” Chce pan sobie tam restaurację otworzyć!!!”- nawet jeśli? Choć nie planuję! To co jest wartością?! Uratowanie obiektu czy patrzenie kto co ma! Jeszcze kilka lat popróbuję:), może mi się uda!
    http://www.facebook.com/pages/M%C5%82yn/265413420165346?sk=photos

    A to co udało się zrobić do tej pory! Pozdrawiam i dziękuję za tematy którymi się Pan zajmuje.

  8. Dobra Incjatywa! Porządne Ludziska! Robię w miarę możliwości to samo w rodzinnych stronach – wieś Ołpiny – Pogórze Ciężkowickie. Niestety w samorządy w tym temacie niezbyt wierzę. Gdy jako radny wygłaszam takie „oracje” lud i pozostali włodarze myślą o kortach i gwiazdach wieczoru. Na stronie zamieszczone są zdjęcia z przedłużenia takiej incjatywy – imprezy etnograficzne okołorolnicze – „Sianokosy i Żniwa w Paryi”. Gratuluję Łodzianom

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php