W Internecie znalazłem informację, którą cytuję dosłownie: „Starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski postanowił poprawić bezpieczeństwo na jednej z najsłynniejszych polskich szos: zakopiance. Uznał, że stojące wzdłuż niej przy wjeździe do zimowej stolicy naszego kraju tablice, bannery i afisze są zbyt wielkie, jest ich też zdecydowanie za dużo.Większość z nich stanowią reklamy hoteli, pensjonatów i różnych usług. Z konieczności przyciągają one uwagę kierowców, w dodatku większość z nich została ustawiona nielegalnie. Kolejnym argumentem za usunięciem tych ogromnych obiektów jest ich brzydota. Wjeżdżający do Zakopanego kierowcy widzą nie piękną panoramę Tatr, lecz estetyczne ohydztwa”.
Cóż, trudno tu o oryginalny komentarz. Poza życzeniem: POWODZENIA! I z niecierpliwością czekam na rezultaty. Bo sukces może zachęcić innych, a porażka – sprawić, że nasza przestrzeń publiczna ostatecznie padnie łupem reklamowego dziadostwa.
11 kwietnia o godz. 21:47 304
A w Czechach przygotowywany jest zakaz reklam przydrożnych – na razie na autostradach. Argument : 15 m przejechane w trakcie spojrzenia na billboard.
12 kwietnia o godz. 11:42 306
Pozostaje tylko trzymać kciuki. Byłby to dla innych przykład z wysokiej półki;)
12 kwietnia o godz. 16:36 308
Nie wróżę tej akcji sukcesu. Napisano niedawno „prawo budowlane na Podhalu jakoś się nie przyjęło” i tak już zostanie.
15 kwietnia o godz. 17:05 310
Sens tych reklam trudno pojąć. Rozpraszają uwagę kierowców, ale czy kogoś przekonują, zachęcają? Raczej tylko zaśmiecają przestrzeń.
Ale wątpię, czy coś uda się z tym zrobić.
16 kwietnia o godz. 12:18 311
No właśnie, to jest zasadnicza sprawa – przecież te „reklamy” nikogo do niczego nie zachęcają. Dają „reklamodawcy” złudne przeświadczenie, że nie jest bezczynny, że coś robi aby zwiększyć sprzedaż.
Kiedy robiłem zdjęcia do galerii „reklama dźwignią handlu” to właśnie zwróciło moją uwagę: brudne, wyblakłe, boobdzierane, napisy poodpadały. Jak ktoś może uważać, że to jest jego reklama? Przeciez niekiedy to nawet technicznie niemożliwe, bo nie da się odczytać numeru telefonu, ani nawet o jaki towar czy usługe chodzi. Nie wspominając o skojarzeniu z dziadostwem – to jest najciekawsze, że ci ludzie za własne pieniądze starają się, zeby klienci kojarzyli ich z dziadostwem. Stąd ten ironiczny (to podkreślam) tytuł galerii.
Ale pesymizm wyrażony w postach powyżej jest nieuzasadniony. Coś się zaczęło dziać. Na pytanie zadane przez p. Piotra „kto następny” odpowiadam: Lublin. Właśnie zaczynają się za to brać, w tej chwili robią dokumentację wszystkich reklam, jak już będą mieli spisane to odwiedzą właścicieli. A przedtem był Kraków – przynajmniej w najstarszej części miasta urządzili Park Kulturowy – to takie narzędzie prawne umożliwiające władzom ingerencję w sprawy szyldów.
18 kwietnia o godz. 9:31 312
Z satysfakcją stwierdzam, że architekci w Poznaniu poszli po rozum do głowy i ogłosili bunt wobec „bloków-pisanek”. Są już pierwsze rezultaty – konkursy arch, przed renowacją kolejnych blokowisk czekają na sponsorów. Mieszkańcy i dziennikarze temat podtrzymują; trochę oporu stawiają prezesi spółdzielni: taką kolorową kratkę wymyśli.i i to się nie podoba? A przecież wesołe…
18 kwietnia o godz. 13:03 313
Dziś w audycji ArchitekTOUR w Radiofonii (www.radiofonia.fm) właśnie o Podhalu. Czy ten region to wszystkie wady polskiej przestrzeni publicznej podniesione do potęgi? Zapraszamy o 16.