Podoba się Państwu ten dworek? ta i następne fotografia – Narodowy Instytut Dziedzictwa
Prawda, że uroczy? Gdyby stał – nie daj boże – w Konstancinie pod Warszawą i spodobał się – tym bardziej nie daj boże – firmie Real Estate, to dziś zostałyby po nim zapewne już tylko fundamenty, jak po przepięknej, zabytkowej willi Julisin, którą rzeczona firma bezczelnie zburzyła. Na szczęście znajduje się w Kopytowie koło Krosna, a jego właścicielami są Marta i Andrzej Kołderowie, którzy do zabytków mają stosunek cokolwiek inny. Zagrożony dwór uratowali tak pięknie i pieczołowicie, że zgarnęli za to nagrodę w konkursie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Generalnego Konserwatora Zabytków „Zadbany zabytek”.
Nagród za 2011 rok przyznano w sumie pięć oraz piętnaście wyróżnień. Zastanawiam się, ile w tym samym czasie niezwykłych zabytków ostatecznie się rozsypało, ile z premedytacją zburzono lub doprowadzono do takiej ruiny, że niewiele da się już zrobić. Może – na wzór filmowych „Złotych Malin” – należałoby także co roku wręczać anty-nagrody „Zniszczony Zabytek”, co poddaję pod namysł organizatorom konkursu. Palcem pokazywać największych szkodników – to byłoby coś!
Ale wróćmy do przykładów budujących. Przyjrzałem się liście nagrodzonych i wyróżnionych i moją uwagę zwróciło kilka faktów. Po pierwsze, bardzo nierównomierny rozkład geograficzny. Teoretycznie powinno wypadać średnio po jednym wyróżnieniu na województwo. Tymczasem najwięcej ich zgarnęły dwa sąsiadujące ze sobą województwa: śląskie i opolskie – po 4. Połowa województw w ogóle nic nie dostała, w tym prawie cała ściana wschodnia, ale też mazowieckie, łódzkie czy dolnośląskie!!!
Po drugie cieszy obecność wśród nagrodzonych i wyróżnionych dużej reprezentacji obiektów kultu, głównie kościołów, ale też cerkwi czy dawnej synagogi. Łącznie doliczyłem się ich aż sześć. Poniżej nagrodzony gł. nagrodą w kategorii „Architektura i konstrukcje drewniane” kościół w Twardogórze:Po trzecie, co też mnie cieszy, dostrzeżono kilka – zazwyczaj lekceważonych – zabytków inżynieryjnych i architektury przemysłowej. Wyróżniono więc prace konserwatorskie na dworcu w Przemyślu (tak wyglądający dworzec, to w Polsce prawdziwa perła), w d. fabryce papieru w Poznaniu i w zabytkowej hucie żelaza w Zagwiździu. Najwyższy laur otrzymała jednak gmina Ozimek za konserwację wiszącego żelaznego mostu. Na prawdę prezentuje się wspaniale:
I jeszcze fotka z Przemyśla – nie mogłem się powstrzymać. To nie pałac, to na prawdę dworzec:
W zdecydowanej większości inwestorami docenionych rewitalizacji, adaptacji i konserwacji okazały się być proboszczowie oraz lokalne władze (główne gminne). Z jednej strony to dobra wiadomość, że w napiętych budżetach znajdują też fundusze na takie inwestycje. Szkoda jednak, że cięgle jeszcze w zabytki mało inwestują firmy, instytucje, osoby prywatne.
I na koniec jeszcze jeden nagrodzony projekt: spichlerz „Błękitny Baranek” w Gdańsku zaadaptowany na cele wystawiennicze przez Muzeum Archeologiczne.
A wszystkie docenione realizacje można sobie pooglądać TU.
20 kwietnia o godz. 9:24 319
Znikający punkt – czyli mądry Polak po szkodzie…
Mimo, że chciałabym dołączyć jakiś pozytywny komentarz, jako że post zamieszczony jest w kategorii „cieszy oczy”, to jednak lokalne wydarzenia z ostatnich dni nastrajają mnie pesymistycznie.Ten nastrój zmusza mnie zatem do przedstawienia zjawiska znikania, niszczenia zabytków, w wyniku ignorancji lub w wyniku świadomego działania. W obu wypadkach mówić można o kompletnym braku wrażliwości na tradycyjne elementy krajobrazu, a może po prostu o kompletnym braku wrażliwości (kropka).
Wyobraźmy sobie, że z panoramy Paryża znika wieża Eiffla – czy Paryż byłby taki sam? Pomysł wydaje się absurdalny. Gdyby jednak wieża Eiffla stała w Polsce, bardzo prawdopodobne jest, że zostałaby już dawno przetopiona jako stary złom. Tak to się robi, na przykład w Gdańsku, gdzie zdemontowano zabytkową latarnię morską, tzw. „latarnię czerwoną”, która od 1843 r. stała u wejścia do portu, a następnie pocięto na kawałki i wywieziono do Huty Katowice.
Więcej tutaj:
http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,11569726,Zabytkowa_latarnie_z_Nowego_Portu_juz_przetopiono.html#ixzz1sZD6kGup
Zresztą wkrótce okazało się, że z gdańskiego portu zniknęła także „latarnia zielona”, która stała po zachodniej stronie wejścia do portu.
„Gdy tylko okazało się, że bezpowrotnie utraciliśmy latarnię czerwoną, pracownicy urzędu konserwatora zainteresowali się tą właśnie latarnią. Okazało się, że także za późno.”
Więcej tutaj:
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Z-glowek-gdanskiego-portu-zniknela-nie-jedna-a-dwie-latarnie-n57521.html
O rozpadających się historycznych budynkach można by pisać bez końca. Dla mnie szczególnie bulwersujący jest przypadek tzw. Willi Sobótki z 1883 r., która od lat popada w ruinę. Nie robi się nic, kompletnie nic, żeby ją choć trochę zabezpieczyć. Co ciekawe, willa znajduje się na terenie gdańskiego oddziału Telewizji Polskiej S.A. Jak to się ma do misji TVP?
Więcej tutaj
http://forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=4173
I na koniec Żuławy. Z krajobrazu Żuław znikają słynne domy podcieniowe. Po prostu rozpadają się, zawalają. Znikają także tradycyjne sady, a z nimi stare odmiany jabłoni. Nie dość, że znikają te charakterystyczne elementy krajobrazu, to jeszcze w nowo powstającej architekturze nie ma żadnej kontynuacji. Nie brakuje natomiast „gargameli”.
Temat Żuław zasługuję zresztą na szersze potraktowanie. Całe szczęści nie brak tu pasjonatów , choćby z Klubu Nowodworskiego, którzy starają się ocalić od zapomnienia i zniszczenia tradycyjne elementy przepięknego żuławskiego pejzażu.
I jeszcze jedna pozytywna wiadomość. W ramach ogłoszonego przez Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego Roku Krajobrazów Pomorza, przygotowywany jest Poradnik Kształtowania Krajobrazu Pomorza, z którego dowiedzieć się będzie można np. jak zbudować dom lub założyć ogród, by pozostać w zgodzie z tradycją i walorami krajobrazu naszego otoczenia.
Zaczęłam pesymistycznie, kończę tak bardziej optymistycznie, choć do śmiechu mi daleko…
20 kwietnia o godz. 13:26 320
Twardogóra jest w woj. dolnośląskim więc coś dostali!
20 kwietnia o godz. 14:34 321
Zgadza się. Mea culpa!!! Dziękuję za czujność.
20 kwietnia o godz. 20:09 322
Biały Baranek, Błękitny Baranek, jedna cholera to na be i to na be
20 kwietnia o godz. 20:14 323
„Błękitny Baranek” 🙂
21 kwietnia o godz. 9:01 326
W Krakowie w centrum Krakowa, miasta które chlubi sie tytułem stolicy kulturalnej oraz chce utworzyc Park Kulturowyv , rzut beretem od Wawelu ,popada w ruine dworek Kossaka, nie zrobiono nic aby uratowac ten niewatpliwie cenny historycznie zabytek, główny konserwator zasłania sie twierdzeniem,że obiekt jest własnościa prywatna, mam wrażenie że tzw spadkobiercy czekaja aż wszystko się zawali , wtedy sprzedadzą parcele developerowi który postawi następne okropienstwo
25 kwietnia o godz. 9:44 336
Wydaje mi się, że spichlerz „Błękitny baranek” został raczej zaadaptowany, a nie zaadoptowany. Adopcji podlegają na ogół dzieci, do budynków odnosi się termin „adaptacja” 😛
Poza tym zdjęcie spichlerza jest zdeformowane, w rzeczywistości jest on znacznie bardziej „przysadzisty”.
25 kwietnia o godz. 10:09 337
Błąd poprawiam, ale uwagę zostawiam – ku przestrodze własnej!
25 kwietnia o godz. 14:52 339
Szacunek 😉 To ja na podstawie własnej wiedzy napomknę, bo nie wiem czy ktokolwiek o tym pisał, że sporą część prac przy oryginalnej konstrukcji drewnianej spichrza wykonali kilka lat temu francuscy entuzjaści z organizacji Compagnons du Tour de France z Limoges.