Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Wrzask w przestrzeni - Piotr Sarzyński o pięknie i brzydocie przestrzeni publicznej Wrzask w przestrzeni - Piotr Sarzyński o pięknie i brzydocie przestrzeni publicznej Wrzask w przestrzeni - Piotr Sarzyński o pięknie i brzydocie przestrzeni publicznej

3.10.2012
środa

Ekrany do wymiany, a płachta na zakuty łeb.

3 października 2012, środa,

Dobra informacja z wczoraj – minister środowiska podpisał rozporządzenie podwyższające dopuszczalne normy hałasu. Chodzi oczywiście o powstrzymanie szaleństwa stawiania ekranów akustycznych. Ale wycofanie się z własnego (ewidentnego) błędu, tylko rodzi kolejne pytania. Nie mam zamiaru chwalić ministerstwa, bo to żaden wyczyn, a zwykła przyzwoitość naprawiać to, co się wcześniej sknociło. Nikt nie zwróci ani mnie, ani wszystkim wrażliwym na estetykę, tych ostatnich lat, kiedy to z rosnącym przerażeniem i całkowitą bezsilnością obserwowaliśmy odgradzanie pól od dróg i jednej strony ulicy od drugiej. Przecież nawet ci, którzy mieli być beneficjentami owych przepisów, często protestowali, gdy oto tuż przed ich oknami wyrastał 6-7 metrowy mur.

Do dziś mam zresztą nieodparte wrażenie, że to nie głęboka troska o głęboki sen rodaków stała swego czasu za przyjęciem drakońskich norm hałasu. Przydałby się dociekliwy dziennikarz, który by sprawdził, którzy producenci akustycznych panel najlepiej na tym wyszli i jakie mieli znajomości. Zresztą było, minęło. Kto się miał obłowić, ten się obłowił. Kto miał oszpecić nasze krajobrazy – uczynił to radykalnie.

Podstawowe pytanie na dziś brzmi: co dalej? Co z tymi tysiącami ekranów, które porozstawiano po drogach całego kraju, które kilometrami ciągną się wzdłuż autostrad, zaś z wielu ulic uczyniły kaniony. Czy będą demontowane wkrótce? Czy będą już stały po wsze czasy? Czy może tylko do czasu, gdy zestarzeją się i zniszczeją?

Szaleństwo stawiania ekranów z pewnością osłabnie (jak bardzo?). Ale potrzebny jest sensowny program zastępczy, który pozwoli w zagrożonych hałasem domach wymieniać okna, a na ulicach ograniczać dozwoloną prędkość, restrykcyjnie regulować ruchem najcięższych pojazdów, tworzyć wyciszane podkłady pod torowiska kolejowe i tramwajowe itd.

Jeden z dwóch największych miejskich koszmarów estetycznych ostatnich lat został jakoś i wstępnie załatwiony. Pozostał jeszcze jeden, czyli reklamy. Kiedy wreszcie doczekamy się zaostrzenia przepisów regulujących globalnie kwestię umieszczania reklam. Bo już widać, że władze samorządowe raczej sobie z tym problemem same nie poradzą. Czy jednak można być w tej sprawie optymistą, skoro ministerstwo transportu, budownictwa i gospodarki wodnej na swojej siedzibie wywiesiło gigantyczną płachtę informującą o „90-leciu portu w Gdyni”. Powtórzę: MINISTERSTWO BUDOWNICTWA.   Gdyby to jeszcze było zamówienie bogatego prywatnego armatora, który za reklamę wpłacił do państwowej kasy jakieś okrągłe miliony… Też bym nie pochwalał, ale przynajmniej rozumiał. Ale w tym przypadku – przypuszczam – chodziło o jakąś bezsensowną autopromocję. Nie, nie promocji nowego portu gazowego uniezależniającego nas od dostaw z Rosji, ale wydarzenia sprzed niemal wieku!

Przy okazji nieźle kalecząc zabytkową elewację z płyt piaskowca. Skoro szefostwo tego resortu samo wsadza sobie na głowę taką estetyczną kupę to jak można się spodziewać, że wesprze naród w walce z zalewem reklam? Spodziewać się nie należy. Urzędnikowi, który wydał zgodę na ten akt przestrzennego wandalizmu najchętniej założyłbym taką płachtę na głowę i kazał w niej paradować po resorcie przez najbliższy tydzień. A później wywaliłbym na zbity pysk. Niech szuka sobie pracy w agencjach billboardowych, skoro tak kocha gigantyczne reklamy.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 13

Dodaj komentarz »
  1. niektóre sprawy wymagają dosadnego języka, popieram! Zapraszam także na lubelską starówkę, która jeszcze opiera się ofensywie bankowo-finansowej, a mimo braku parku kulturowego reklamy nie oszpeciły doszczętnie tego miejsca!

  2. Wiem, wiem, byłem w Lublinie wiosną tego roku. Może dlatego Starówka wygląda tak przyzwoicie, że macie w mieście bardzo silne społeczne ruchy miejskie, które skutecznie lobbują w magistracie i pilnują różnych spraw. Nawiasem mówiąc kilka miesięcy temu pisałem na blogu o Lublinie.

  3. Dzień dobry! Oczywiście ma Pan zupełną rację. Ale skoro pisze Pan, że „Urzędnikowi, który wydał zgodę na ten akt przestrzennego wandalizmu najchętniej założyłbym taką płachtę na głowę i kazał w niej paradować po resorcie przez najbliższy tydzień.”, to „na litość boską” UPRZEJMIE proszę o zdjęcie niebieskiej płachty z Pańskiej szanownej mądrej głowy! Chyba, że ktoś ją Panu założył za jakąś karę i nic z mej prośby nie będzie. 🙂

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Dla mnie również takie tematy mają kolosalne znaczenie, choć z pozoru są marginalne i nie są na pierwszych stronach gazet. Jeżeli już chcą stawiać ekrany to dlaczego nie mogą być one przezroczyste? Może ich wyrób byłby mniej opłacalny dla producentów? Te pstrokate blaszaki które już postawili trzeba jak najszybciej rozmontować!

  6. Nałożyłem ją sobie dobrowolnie. To rodzaj symbolu naszej zaśmieconej przestrzeni publicznej, która zwaliła mi się na głowę. I na razie ten wór ze śmieciami chcę nieść.

  7. Przeciez tu chodzi o ustawianie przetargów na owe cuda. Kilometry tych scian sprzedali wybrańcy. A GDDK to mafia. To jest chory kraj. Qrwa mańka złodziej tu rządzi. To nie jest wina PO czy PiS po prostu tacy jesteśmy marni.

  8. Podwyższenie norm hałasu jest dobre w przypadku „szaleństwa ekranów” ( nigdy przezroczystych! – masowo rozbijają się o nie ptaki!) ale będzie duży problem przy farmach wiatrakowych – ułatwi to ich przybliżanie do domów. Ta kwestia wymaga osobnych rozwiązań.

  9. nareszcie ktos poruszyl ten temat – NIGDZIE na swiecie nie stawia sie tylu ekranow jak w PL; niestety jak to w PL, ktos zrobil mega biznes pozostawiajac masakre architektoniczna..

  10. „…potrzebny jest sensowny program zastępczy, który pozwoli w zagrożonych hałasem domach wymieniać okna….”
    doprawdy? proponuje Pan ekrany tylko gdzie indziej.
    Dlaczego ogół ma postarać się o większą staranność niż właściciel?
    Przeszkadza hałas? Niech wymieni okna lub sprzeda nieruchomość i przeniesie się do głębokiego lasu.
    Sami budujemy podstawy roszczeniowych postaw i dziwimy wyciągniętym łapkom.

  11. Pewnie zawsze będzie pożywka dla dociekliwych dziennikarzy. Jak ekranów ubędzie, to przybędzie okien dźwiękoszczelnych, albo urządzeń obniżających prędkość czy czegokolwiek innego.

    Poza ewidentnym problemem estetycznym związanym z ekranami jest problem znacznie, znacznie poważniejszy – kaleczenie miast i rozrywanie ich jakiej-takiej spójności przestrzennej. Cierpią miasta już i tak umęczone kiepskim planowaniem, albo chaotycznym inwestowaniem w oparciu o „wuzetki” i „specustawy”.

    Wiele dróg i ulic jest zamienianych w kanalizację. domy i tereny są separowane, a kontakt fizyczny i emocjonalny utrudniony. Zwłaszcza ten drugi rodzaj kontaktu jest zagrożony. Przyjaciel ze szkoły z vis-a-vis znika za murem. Piękna kamienica otoczona starodrzewem znika za płytą. Z wielkiego, eklektycznego balkonu można sięgnąć ręką i oprzeć się o ekran. Taki półprzeźroczysty, bo stoi od tygodnia. Za 3 miesiące będzie burożółto-zielonkawy. Brud i algi zwyciężą, a gminni właściciele dróg jak zwykle są przegrani, zanim wyszli na plac. Mycie nóg, mycie zębów, mycie ekranów to dziwny zwyczaj i słabo zakorzeniony w kraju nad burą Wisłą.
    Ciąg planowanie-projektowanie-budowa-utrzymanie-eksploatacja-monitorowanie-uszlachetnianie-planowanie-projektowanie… jest straszny. Pętla czasu, czarna dziura. wsysa i nawet kości nie wypluwa.

  12. Z trzech prawd ks. Tischnera – to jest „tyz prawda”.

  13. Nie. „Sensowny program” a więc nie finansowanie wymiany, ale mądry system wspierania (np. ulg podatkowych dla wspólnot), który i tak byłby dużo, dużo tańszy niż te ekrany.

  14. „Niech wymieni okna lub sprzeda nieruchomość i przeniesie się do głębokiego lasu.”
    Czyżby?
    za ile sprzeda? za pół ceny – i z jakiego powodu – że puścili mu hałaśliwą drogę przed oknem?
    A co będzie robił w „głębokim lesie”? zamieszka w namiocie czy osiedlu, przez które zniknie las?
    Jak rozmawiamy, to może trochę rozumniej, proszę…

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php