Im więcej się będzie mówiło o architekturze, tym mniej obojętnie reagować będą ludzie na to, co się wokół buduje. Choć więc „Życie w architekturze” to konkurs poniekąd konkurencyjny wobec naszego, organizowanego przez „Politykę”, to jednak kibicuję mu szczerze, bo cel mamy wspólny – wyczulać społeczeństwo na sprawy przestrzeni publicznej. „Życie w Architekturze” organizowane jest w tym roku pod patronatem Prezydenta R.P. Oby to cokolwiek – poza splendorem dla organizatorów – dało. Konkurs ma kilkuszczeblową organizację. Najpierw każdy może zgłosić swego kandydata do nagrody. W tym roku propozycji napłynęło ponad tysiąc. Może dlatego, że postanowiono uhonorować najlepsze realizacje XXI wieku, czyli – mówiąc bez emfazy – ostatnich 12 lat. Frekwencja cieszy, choć rozglądając się dokoła aż trudno uwierzyć, że otacza nas tak dużo dobrej architektury.
Z tej mnogości specjalne jury wybrało 120 obiektów. Za pośrednictwem Internetu każdy może można spośród nich na Ulubieńca Polski. Równocześnie jury (nie wiem, czy to samo, czy już inne) wybrało 12 obiektów nominowanych w czterech kategoriach do nagród głównych. Wszystko przy otwartej kurtynie, w cyklu specjalnych publicznych przesłuchań i prezentacji, które będą miały miejsce w najbliższy wtorek w galerii Zachęta. Ale będzie jeszcze Grand Prix – czyli najlepszy z najlepszych. Procedura cokolwiek skomplikowana, ale domyślam się dlaczego – chodzi o podgrzewanie atmosfery, budowanie nastroju crescendo, aż do grande finale.
Zatrzymajmy się przez moment przy 120 wybrańcach. Aż 45 realizacji znajduje się w województwie mazowieckim (głównie w stolicy), następnie w Małopolsce (16), na Górnym Śląsku (15) i Dolnym Śląsku (12). W sumie na te cztery województwa przypadło blisko ¾ wyróżnień. Przewaga miażdżąca, ale niespodzianki nie ma – nawet intuicyjnie wiadomo, że w tych regionach buduje się najciekawiej. Ciekawe, że kolejne miejsce zajęło lubelskie (8) wyprzedzając tak silne regiony jak wielkopolska (6), pomorskie z Gdańskiem (3) czy łódzkie (tylko 2).
Znacznie ciekawsza jest analiza obiektów które trafiły do finałowej dwunastki. Na początek przypomnę ich listę, wklejając fragment komunikatu prasowego: „W kategorii budynki użyteczności publicznej nominacje otrzymały: Centrum Informacji Naukowej i Biblioteka Akademicka w Katowicach (proj. architekci Dariusz Herman, Piotr Śmierzewski, Wojciech Subalski); Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie (proj. Pysall.Ruge Architekten oraz Bartłomiej Kisielewski) oraz terminal pasażerski Portu Lotniczego w Lublinie (proj. ARÉ). W kategorii budynki wielorodzinne: zespół mieszkalny Corte Verona we Wrocławiu (proj. Biuro Projektów Lewicki Łatak); Villa Moderna w Koszalinie (proj. architekci Dariusz Herman, Piotr Śmierzewski, Wojciech Subalski) oraz 19. Dzielnica w Warszawie (proj. JEMS Architekci). W kategorii domy jednorodzinne: dom w Żernicy (proj. medusa group); Domy Sąsiedzkie w Rybniku (proj. jojko+nawrocki architekci) oraz dom z pracownią artystów na Bródnie w Warszawie (proj. architekci Piotr Brzoza, Marcin Kwietowicz). Natomiast w kategorii przestrzenie publiczne nominowano: Zintegrowany Węzeł Przesiadkowy Wrocław Stadion (proj. Maćków Pracownia Projektowa); Muzeum Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli (proj. STELMACH I PARTNERZY Biuro Architektoniczne) oraz plac przed dworcem Wrocław Główny (proj. Grupa 5 Architekci)”.
Tu już wyraźna przewaga Wrocławia (3) i Śląska (3) nad resztą kraju. Ale mniejsza o statystyki. Ciekawsze są same wybory. Oczywiście każdy ma swoich faworytów, lubi coś innego. Ja podzielę się kilkoma uwagami:
- Dość blado wypada maja ulubiona kategoria czyli „Przestrzeń publiczna”. Cały czas nie potrafimy jednak projektować dobrych przestrzeni, nawet jeżeli już poszczególnymi obiektami potrafimy niekiedy mile zaskoczyć.
- Absolutnie dla mnie niezrozumiały brak realizacji KWK Promes w kategorii ”Domy jednorodzinne”. Jeżeli to kwestia udziału szefa biura w jury, to dziwię się Koniecznemu, że dobrowolnie wycofał się z konkurencji. Jeżeli to kwestia wyborów jury – to dziwię się wyborom. Uważam, że projekty KWK Promes to zupełnie inna liga.
- Kilku realizacji bardzo mi brak w tym finale. N.p. miejsca pamięci w obozie w Bełżcu, gdańskiego stadionu czy rewitalizacji terenów d. fabryki Poznańskiego w Łodzi.
Ale…. Ile osób tyle opinii. Radbym poznać też Państwa zdanie.
11 listopada o godz. 23:43 5450
Muzeum Lotnictwa Polskiego jest kompletnym gniotem – oczekiwalbym ażeby powstalo wg. projektu architektów znanych z lekkości i finezji konstrukcji – Foster (który dwa podobne muzea zrealizowal), Renzo Piano czy Santiago Calatrava. A tak powstal gniot autorstwa niemieckich architektów przechowujący także stare eksponaty berlińskiego Technik Museum o które nachalnie dopomina się niemiecka strona zapominając że podczas wojny zniszczono polskie zbiory jak i pomnik dla Żwirki i Wigury w Czechach o czym malo kto wie.
PS.
Czy ja po wpisaniu wyrazu : „bomb-proof” mam jeszcze jakieś szanse na wizę do USA !? 😎
12 listopada o godz. 9:47 5474
Szanowny Autorze!
O architekturze trzeba mówić publicznie. Pełna zgoda. I to jakoś tam jest rozumiane. Po prostu dlatego, „jaki jest koń, każdy widzi”, czyli łatwiej zauważyć pojedyńczy budynek. Można go skomentować w najprostszej kategorii „ładny-brzydki”.
O wiele trudniej zauważyć i pojąć system, tkankę miasta. Całą tą sieć wzajemnych powiązań, zależności, zapętleń, strukturę w której są osadzane te właśnie pojedyńcze obiekty architektury.
Niektórzy nazywają to urbanistyką, choć to nieco zawężające pojęcie.
A ta struktura jest fundamentem istnienia miasta i ona decyduje o tym, jak miasto żyje – źle czy dobrze, albo nijak.
Budynek – w zasadzie – łatwo jest wymienić na inny, powiedzmy – lepszy. I można to zrobić relatywnie taniej i szybciej.
Zmiana, albo choćby znacząca korekta struktury – to zadanie o wiele trudniejsze i kosztowniejsze. I wymaga odpowiedzi na o wiele bardzie złożone pytania. Wielka trudność w potocznym oglądzie polega na nieoczywistości i „niedostrzegalności” w porównaniu z pojedyńczym budynkiem.
Postrzeganie konkretnych dzieł architektury należy sprząc z patrzeniem szerszym. Dotyczy to zwłaszcza obiektów o poważnej skali oddziaływania i organizujących (chcąc, lub nie chcąc) spory kawałek miasta). Nowe stadiony są tego dobrym przykładem. Skupianie się jedynie na ich cechach architektonicznych może prowadzić na manowce, jeśli nie ma to być ocena powzięta w izolacji od otoczenia. Pytanie na ile te obiekty ulepszyły miasta a na ile dodały im problemów oraz ile i za co właściwie zapłaciliśmy.
Tak na marginesie – przed budową stadionów słychać było „pijarowe” okrzyki jak to wszyscy zarobimy na stadionach i imprezie. Teraz coraz częściej słyszymy, że do stadionów trzeba będzie dokładać.
Do takiej kategorii (oddziaływania) należy także przekształcenie dawnej fabryki Poznańskiego. Oraz przestrzenie publiczne. Nie wystarczy zdjąć asfalt, położyć kostkę, ustawić skrzynki na kwiaty, ławki i ogródki piwne. Przestrzeń publiczna – jeśli ma „działać” – musi być dobrze powiązana z otoczeniem.
Każda ingerencja w strukturę – to poza wszystkimi innymi aspektami, także wydawanie potwornie wielkich (publicznych) pieniędzy. Należy zatem zawsze głośno pytać: po co?
Na to pytanie zbyt często padają fałszywe odpowiedzi.
O tym (chyba szczególnie) warto rozmawiać. Mam nadzieję, że szanowny Autor podejmie ten głos.
16 listopada o godz. 7:37 5543
Witam Panie Piotrze, znajomy wysłał mi link do Pana bloga, z ciekawością przeczytalem, no i muszę się wytłumaczyć. Przede wszystkim dziękuję za słowa uznania dla projektów KWK Promes, to bardzo miłe. Dlaczego nie startowaliśmy? Uznałem, że Prezydentowi RP się nie odmawia i jako zaszczyt przyjąłem zaproszenie do trzyosobowego jury reprezentującego głowę państwa ( wraz z Andą Rottenberg i Mirosławem Bałką). Czy dobrze zrobiłem rezygnując z rywalizacji? Wydaje mi się, że tak. Stwierdziłem, że czas koncentrować sie na nowych projektach i realizacjach i być może, jak dobrze wyjdą powalczyć w przyszłości:-) Chociaż to przyszłość nadchodzi gwałtownie, jesteśmy nominowani za Dom Autorodzinny do Nagrody Miesa van der Rohe i w tej chwili przygotowujemy materiał,przy okazji także dla Mark Magazine. Holendrzy jako pierwsi chcą pokazać nie tylko ten projekt ale całą drogę dojścia do nowej typologii- Auto Family House, która może zmienić i ułatwić sposób życia mieszkańców nie tylko w Europie. Dlatego sędziuję i optymistycznie patrzę w przyszłość:-) Trzymam kciuki za Blaski!
Pozdrawiam
16 listopada o godz. 14:29 5548
Dziękuję za reakcję. A ja trzymam kciuki za pańskie projekty i ich środowiskowe uznanie. „Blaski” się rozwijają, właśnie kręciliśmy odcinek o budownictwie jednorodzinnym i znowu było sporo dobrego o Panu. Ale mówiąc szczerze, to jednak wolałbym widzieć Pana jako uczestnika konkursu, a nie jurora, choćby i z prezydenckiego nadania.
pozdrawiam
piotr sarzyński
16 listopada o godz. 22:25 5552
Zgadzam się. Dlatego tak staraliśmy się formatować nasz politykowy konkurs, że mimo tego, iż w nazwie ma „architektoniczny”, to jednak namawialiśmy do nominowania rozwiązań przestrzennych, działań artystycznych, projektów tzw. kontekstualnych (brrr… brzydkie słowo). Cóż, skoro zdecydowana większość zgłaszających kandydatury wolała tradycyjne podejście: nominujemy budynek. A może po prostu nie mamy spektakularnych sukcesów w tym zakresie? Mam wrażenie, że w przestrzeni publicznej jest tak wiele złego, iż cała energia ludzi dobrej woli i pełnych zapału idzie głównie na walkę z patologiami, a na kreowanie tego, co dobre nie starcza już siły.